Forum forum prywatne Strona Główna forum prywatne
Kiczyk i CP2020 (jak na razie)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kiczyk - dostęp ograniczony
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum prywatne Strona Główna -> Kiczyk
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
k_cian
Tuptuś



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:28, 16 Cze 2007    Temat postu:

Oparłam się o okiennicę zaciskając na niej palce. Kostki zbielały na moment. Spokojnie, weź głęboki oddech...
-Waśc jeśli zamierzasz o cokolwiek mnie prosić... racz najpierw uprzedzać czóż żeś zażywał zanim inną miksturę weźmiesz.....to było nic w porównaniu z tym co mogłeś... narobic – wycedziłam przez zęby spoglądając na zzieleniałego na twarzy Johena wachlującego się drewnianą misą. – Kolejna sprawa. Tknij dzieciaka choćby palcem a pożałujesz srogo. A ty Johen... – chłopak spojrzał oczyma zbitego psiaka, zaszkliły się momentalnie gdy przestąpiłam krok w jego kierunku – Ty... – przerwałam i odskoczyłam odruchowo na świst strzały. Wbiła się z głuchym odgłosem tam gdzie jeszcze chwilę temu była głowa Modru. Woj Z kamienną twarzą wyrwał ją ze ściany. Spojrzałam na niego.

- No to mamy towarzystwo...- wymamrotał Modru. – Szkoda że wywietrzyliście izbę. Zastanowiliby się dwa razy.
- Chcesz jeszcze trochę? Starczy słowo - burknęłam sięgając po zamocowaną pod blatem cienką , niezbyt długą rurkę. Modru spojrzał zdziwiony. Zatrute strzałki? Wiedźma jest sprytniejsza niż sądziłem...
Johen kuląc się jęknął:
-Mamo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rengoku
Tuptuś



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Wto 22:21, 19 Cze 2007    Temat postu:

Chłopak wczołgał się pod ławę usilnie starając się ukryć przed, powoli acz nieubłaganie, wypełniającymi izbę przeciwnikami, jednakże przy jego ponadprzeciętnym wzroście i koordynacji ruchowej zostawiającej wiele do życzenia osiągnął tylko to, iż utknął. Ciężka ława, z wystającymi po bokach długimi odnóżami Johena, trzęsła się i chwiała coraz bardziej, gdy przerażony pomywacz zapomniwszy natychmiast o licznej gromadce wrogów w panice usiłował wydostać się z pułapki.
Ciężko obuta stopa przycisnęła mebel do ziemi, sprawiając że zaczął przypominać przyszpilonego do blatu, jeszcze żyjącego, owada, bijącego desperacko kończynami o, wysypaną mokrą słomą, podłogę. Łysy brodacz zachwiał się po czym przeniósł odrobinę ciężar ciała przyduszając Johena na powrót do podłoża, po czym, nie spuszczając wzroku z Hashy i Modru, rzekł do stojącego przy odrzwiach elfa:
- Dugouchy, jak któreś z nich choćby mrugnie to szczelaj.
- Co z tym facetem i półgłówkiem?
- To zależy jak bardzo będą przeszkadzać - odpowiedział Łysy, najwyraźniej herszt. - Pamiętajcie ino, że dziewkę bierzemy żywcem.
Hasha wpatrywała się w grupkę czterech mężczyzn, w tym jednego elfa, stojących po przeciwnej stronie izby, zgromadzonych tuż przy unieruchomionym Johenie i zachowujących nawyższą ostrożność. Chwilowo nie miała bladego pojęcia co to za ludzie i czegóż od niej chcą.
Modru tymczasem oceniał siły przeciwników i sprzymierzeńców.
Jeśli wiedźma jest dobra w te klocki - myślal - to zdejmie dwóch zanim przedrą się do nas między stołami. Łysek zostałby dla mnie. Co prawda herszt wyglądał krzepko, ale Modru pewien był, że prędzej czy później rozłypałby tę łysą czaszkę. Gdyby nie ten chędożony elf i jego niemniej chędożony długi łuk, sytuacja nie byłaby taka zła. Wojownik nie mógł darować sobie, że ostatnie na dziś 'Verfluchte' zużył na przygłupiego pomywacza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
raditzu
Administrator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:24, 13 Lip 2007    Temat postu:

-Ejże! Łapy przy sobie, spierdzielałe śmierdzące gnojem gównojady! -wrzeszczała Hasha, gdy dwóch oprychów złapało ją pod ręce pociągnęło do wyjścia.

Ta baba potrafi nawet w takiej chwili mnie irytować... Czy kobiety nie potrafią krzyczeć inaczej, niż tylko ściskającym za jaja falsetem?

Niemniej, w dłoni wciąż trzymała swoją dmuchawkę, czyli bezbronna nie była.

Elf w drzwiach właśnie ostrożnie przesuwał się na bok by przepuścić swych dwóch kamratów ciągnących swą opierającą się i wrzeszczącą ofiarę, gdy zdziwił się niepomiernie. Jego oczy rozszerzyły się, podobnie jak i usta. Rozluźnione mięśnie rąk pozwoliły strzale wysunąć się spomiędzy palców i z niemal bezgłośnym szmerem pomknąć nieszkodliwie ku podłodze.

Łysek i jego kompani spojrzeli na długouchego, z ust którego zaczęła płynąć krew. Niemal natychmiast zwalił się na ryj odsłaniając przeciąg w miejscu nerek. Kawałek jego ciała z donośnym mlaśnięciem znikał właśnie w rozmazanej ciemności za drzwiami.
-Harash! -wrzasnęła ucieszona Hasha, kopiąc w łydkę trzymającego ją za prawą rękę napastnika.
Nie miałem intencji przegapić chwili zaskoczenia, jaką dał nam ów Harash. Doskoczyłem do Łyska i szaprnięciem obróciłem go ku sobie. Ułamek sekundy później przywaliłem mu z czoła. I... chyba zemdlałem?

* * *

Daleko, daleko od ogarniętej walką karczmy, na Pustyni Oczyszczenia, pojawił się nagle mały, różowy, wypchany kaczym pierzem króliczek. Spojrzał po sobie, wstał i rozejrzał się.
-O kurde, gdzie to ja trafiłem tym razem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
k_cian
Tuptuś



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:10, 20 Lip 2007    Temat postu:

Łysy osiłek po uderzeniu Modru zachwiał się porzadnie ale nie upadł. Przytrzymał się ściany przy której przyduszał ławą wijącego się i piszczącego Johena. Zreszta Modru też się zatoczył od własnego ciosu. Zamroczyło go na krótki moment.
Gdy tylko wyjąc z bólu po porządnym kopniaku jeden z napastników rozluźnił uścisk, z cichym świstem w szyję łysego herszta bandy wbiła się niewielka strzałka. Chwilę potem kolejna w udo drugiego z trzymających mnie. Zasyczał. Brodacz zaś zwrócił się do mnie z wściekłością.Wyrwał momentalnie strzałkę.
- Ścierwo jedne, zapłacisz mi! - warknął odrzucając ławę stojącą mu na drodze. - Masz być żywa co nie znaczy że wszystkie kości masz miec całe.
Johen pospiesznie próbował wygrzebać się z pod ławy, póki łysy nie wróci by zdusić go jak karalucha.
Uśmiechnęłam się chytrze czując jak jeden z trzymających mnie zbirów opada na ziemię bezwładnie. Łysy przystanął, zrobił zdziwiona minę po czym runął na plecy jak długi.
Modru trzymając się za głowę stanął nad przeciwnikiem. Miał ochotę porządnym kopnięciem połamać mu wszystkie żebra. Jednak wiedźma nie jest taka dobra,drań wciaz żyje, do tego przytomny... Skrzywił się woj. Zamachnął się lecz noga nie tknęła celu. Zdumiony patrzył jak herszt z przerażeniem w oczach zaczyna się wić, machać rękoma starajac się opędzić od....czegoś. Patrzył na Modru albo gdzieś przez niego. Bełkotał niezrozumiałe słowa jęcząc raz za razem. Zaczął płakać wierzgając w panice nogami, zasłaniając głowę rękoma. Modru spojrzał na domorosłą alchemiczkę. Stała już oswobodzona z triumfalnym uśmiechem. Drugi przeciwnik leżał na ziemi z wybałuszonymi oczyma i rozszarpanym gardłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
raditzu
Administrator



Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:02, 20 Lip 2007    Temat postu:

-O żesz kur... -wyrwało mi się.

"Kim ty jesteś, wiedźmo?!"

Kulawo, bo kulawo, ale odskoczyłem od Łyska szamoczącego się z tym CZYMŚ.
-Żywy... -mruknąłem.

Wiedźma chyba domyśliła się, o co mi chodziło, bo podeszła do pokrwawionego już przeciwnika i szepcząc coś cichutko... pogłaskała powietrze.

Strzeliło mnie to jak drąg dzierżony przez Johena, a włosy zjeżyły mi się na głowie.

"Chowaniec?! Czy może żywiołak?!"
Z żywiołakiem pół biedy, bo zaraz czynniki temporalno-energetyczne rozproszą jego widmo... czyli prosto mówiąc zaklęcie przywoławcze wyczerpie swoją energię i rozwieje się to diabelstwo w cholerę. Ale jeśli to chowaniec... to normalny byt. I tu "zabawa" byłaby już o wiele bardziej skomplikowana.

Ostrożnie odsunąłem się, nonszalancko, jakby powodem była rozlewająca się po podłodze krew niedoszłego trupa. Jeszcze niedoszłego.

"Dlaczego akurat ja? Nie mam przeszkolenia w walce z czymś takim... Może rzeczywiście Uzuriel...? Hmmm..."

Hasha tymczasem przyklękła obok rannego, mamroczącego jakby w maglinie Łyska i złapawszy go za ucho syknęła:
-Kto cię przysłał? I po co?

"Za ucho?"
Walnąłbym się donośnie w czoło, gdyby mnie tak ono nie bolało. W zamian za to usiadłem sobie. Trudno było mi przepuścić taką okazję...
Dopiero wtedy dostrzegłem, że tak naprawdę dziewczyna nie trzyma leżącego za ucho, ale przy jego skroni trzyma ostrożnie jedną ze strzałek.
-Maris... khy, khy... Marissa... Wielka Pani przysłała... -wystękał Łysek z przerażeniem patrząc to na jej uzbrojoną dłoń, to na lekko falującą przestrzeń ponad nim.
Spojrzała na mnie chcąc się podzielić uzyskaną rewelacją, zupełnie jakbym nie słyszał co ten obwieś powiedział. Jej tryumfalny uśmiech momentalnie znikł.
Przełknąłem nerwowo ślinę.
-Nawet w takiej chwili musisz? -warknęła.
Mamrocząc nieszczere przeprosiny wstałem z ławy. Z ławy, pod którą wciąż siedział Johen.

* * *

-Humhierhaaaam... -wycharczał Króliczek czołgając się po rozgrzanym niemal do czerwoności piasku. Jego sztuczne futerko brzybrudziło się gdzieniegdzie pyłem, ale ogólnie wciąż wyglądał prawie jak przed chwilą uszyty.
-Whoooooodhyyyyyy... -jęczał coraz ciszej.
-Może dasz już spokój? -rozległ się głos tuż obok jego ucha. -Tak to daleko nie zajdziemy...
Pyszczek Króliczka wykrzywił nieprzyjemny grymas. Pluszak wstał i otrzepał się wzdychając niecierpliwie.
-Wczuj się trochę w sytuację, albo odwal, dobra? -mruknął, po czym żwawym krokiem ruszył przed siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum prywatne Strona Główna -> Kiczyk Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin